Przyszedł facet z nożem komandosa i zrobił to co chciał, to co Owsiak, ale też Adamowicz mu podpowiadali. Nie ulega wątpliwości, że Adamowicza dosięgło zło, które sam publicznie inspirował i promował. Wystarczy wskazać już samo promowanie orkiestry, której naczelnym hasłem jest tytułowe „róbta co chceta”. Jest to radykalnie demoralizujące i antyspołeczne hasło a to co dotknęło Adamowicza jest realistycznym zobrazowaniem tego do czego ono prowadzi. I proszę nie przywoływać tzw. pomocowych działań wspomnianej orkiestry. Nie znam żadnej z podobnych organizacji, z ewidentnie satanistycznymi włącznie, które eksponowałyby swoje destrukcyjne działania. Odwrotnie takie działania są tuszowane działaniami pomocowymi, charytatywnymi czy humanitarnymi. Problem jest w tym między innymi, że owe działania pomocowe są policzalne. Owsiak bardzo dba o to, żeby liczba owych instrumentów zakupionych ze środków orkiestry była wyraźnie podawana do publicznej wiadomości i nagłaśniana. Tymczasem działania demoralizacyjne, wyraźnie promowane przez instytucję Owsiaka, nagłaśniane praktycznie przez wszystkie media, również tzw. niezależne, posiadają nieporównanie większy zakres i skalę zniszczenia, aniżeli dobro owych inkubatorów i innych kamuflujących ową demoralizację gadżetów.
Inspiracja działań destrukcyjnych P. Adamowicza wykracza daleko poza uczestnictwo w orkiestrze i jej promowanie. Wystarczy przywołać jego udział w działaniach około afery Amber Gold, np. promowanie OLT Ekspres, mające na celu zniszczenie LOT-u, do dzisiaj niewyjaśnione sprawy korupcyjne z gdańskimi deweloperami, ewidentne oszustwa w zeznaniach majątkowych, niekorzystne dla Gdańska umowy z zagranicznymi firmami np. oczyszczającą ścieki, co ewidentnie skutkowało degradacją środowiska życia mieszkańców i wiele innych. Sprytny kamuflaż, tupet i bezwzględność oto sposób na życie człowieka, dla którego ci słabsi nie mają znaczenia. Tym razem tym słabszym okazał się Adamowicz, mimo dziesiątków policjantów i członków służb ochrony.
Interesujący jest też moment zamachu: tzw „światełko do nieba”. Pojęcia ewidentnie zaczerpnięte z chrześcijaństwa, którego główna idea orkiestry jest zaprzeczeniem. Znaczy to i z tego należy zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia z przemyślanym, perfidnym i wyrachowanym wprowadzaniem w błąd wielu osób, wychowanych w kręgu kultury chrześcijańskiej i związanych z nią pojęć, co do ostatecznego celu orkiestry. Trochę podobne do plakietki Matki Bożej w klapie marynarki Lecha Wałęsy. O tym powinni dzisiaj krzyczeć biskupi, bo to ich zadanie i obowiązek. Kłania się II przykazanie Dekalogu. Oni jednak milczą.
Krystian Wojaczek