CO BY SIĘ STAŁO GDYBY…?

Właśnie przeżyliśmy Uroczystość Bożego Ciała. Uroczystość ta nawiązuje do ustanowienia przez Pana Jezusa Eucharystii. Nieco dalej sięgając nawiązuje do prawdy o Wcieleniu Słowa Bożego. I do tego odniesienia chciałbym tu nawiązać. We Wcieleniu Bóg zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem: po ludzku myślał, po ludzku odczuwał, pracował, mówił. Stał się jednym z nas pod każdym względem z wyjątkiem grzechu. To zjednoczenie odnawia i uwyraźnia prawidła relacji między ludźmi takie jak sprawiedliwość, miłość, czy działanie dla dobra wspólnego i życie prawdą. Łamanie przez ludzi tych prawideł a jest to obecnie zmorą życia społecznego w Polsce jest zdradą i kontestacją więzi z Jezusem ustanowionej we Wcieleniu. Nie wystarczy chodzić na procesję Bożego Ciała. Należy zachowywać na co dzień zasad przyniesionych przez Jezusa. Dotyczy to również zaangażowania politycznego. Wybieranie jako rządzących ludzi, którzy permanentnie kłamią, wprowadzają zasady sprzeczne z nauką Jezusa np. aborcję jest odrzuceniem Jego samego i chodzenie na procesje nie wiele tu zmieni.

Wydaje się, że byłoby wskazane, żeby Episkopat Polski wprowadził jakieś formy (nabożeństwa?) przypominające i uświadamiające wierzącym te istotne zależności. Od czasu Wcielenia wszystko co ludzkie posiada swoje odniesienie do Niego Jezusa Chrystusa.

Krystian Wojaczek

BEZINTERESOWNA NIENAWIŚĆ

Wielu przedstawicieli polskiego społeczeństwa kieruje się wyłącznie negatywnymi emocjami do innych jego przedstawicieli. Klasycznym przykładem jest tu wypowiedź posła Łąckiego z PO, który z mównicy sejmowej stwierdził, że nigdy nie zagłosuje za wnioskiem Konfederacji. Jedynie w ten sposób da się wytłumaczyć zachowanie niemal 30% społeczeństwa, które mimo zostania oszukanymi przez Tuska w kwestiach obietnic wyborczych, łamania konstytucji i prawa przez jego rząd, kontynuowania, urągających zdrowemu rozsądkowi kłamstw, nadal go popiera. Emocje są nieracjonalne. Problem w tym, że gra na tych emocjach niszczy Polskę. Kierowanie się w swoim postępowaniu tymi emocjami niszczy Polskę.

Powstaje zatem zasadnicze pytanie o drogę wyjścia z tego obłędu, bo tak należy określić sytuację w Polsce?

Nieracjonalność emocji sprawia, że wypracowane dotąd sposoby, adekwatne demokracji, które nadal są stosowane przez obecną opozycję (PiS, Suwerenną Polskę i Konfederację) nie przynoszą i nie mogą przynieść rezultatu. Są to bowiem metody odwołujące się do racjonalności społeczeństwa, czyli rozmijają się z motywami rządzących i ich popierających. Dlatego w krótkim czasie poczynili oni tak daleko idące postępy w niszczeniu państwa: zagarnięcie mediów publicznych, stworzenie alternatywnej prokuratury, wpływ na sądy a przygotowują się do podobnego unicestwienia Trybunału Konstytucyjnego i NBP.

W świetle powyższego rację ma Sędzia Trybunału Stanu Pan Andrzejewski, który wskazuje, że w takiej sytuacji praworządności należy bronić siłą adekwatną do tej używanej przez napastników, niezależnie od tego, że część społeczeństwa oddała na nich głos. Wydaje się, że najpełniej tę zależność zrozumieli dotąd polscy rolnicy, choć w porównaniu z zachodnimi są oni wyjątkowo delikatni i kulturalni zmagając się z stającymi na przeciw oszustami. Wydaje się, że do tej świadomości ciągle daleko ma polska opozycja jak również prezydent Duda. Jak się to dalej potoczy trudno w tym momencie wyrokować.

Na koniec chyba gorzka konstatacja. W przyrodzie, której jako społeczność ludzka jesteśmy częścią, tak nieracjonalna nierównowaga, jak obecnie w Polsce, nie może się długo utrzymać. Pojawią się, wszystko na to wskazuje, procesy, które tą nierównowagę skorygują, wprowadzając społeczeństwo na właściwą drogę. Warto w tym miejscu przypomnieć, że nieracjonalność zachowań na pewno nie będzie korygowana przesłankami racjonalnymi np. perswazją. Byłoby to nieskuteczne. Owa korekta przyniesie silne bodźce emocjonalne np. strach wywołany możliwością utraty życia itp. Może to być np. wojna. Dopiero takie bodźce wyprą ową bezinteresowną nienawiść charakteryzującą życie ponad 1/3 Polaków. Wtedy jednak będzie za późno. Cierpieć będą wszyscy z powodu głupoty niektórych.

Krystian Wojaczek

HARCE WSPÓŁPRACOWNIKÓW DIABŁA

Polska ciągle uchodzi za kraj, którego większość obywateli mieni się być ludźmi wierzącymi. Spora ich część praktykuje. Jak się to zatem dzieje, że od dziesiątków już lat kraj ten nie potrafi się wyrwać z okowów, nie tylko ateizmu, ale anty-teizmu. Jak to się dzieje, że spora część tego społeczeństwa ciągle głosuje na antyteistycznych przedstawicieli? Ba, jak to się dzieje, że spora część tego społeczeństwa podejmuje decyzje społeczne i ekonomiczne przeciw sobie? Czymże jest bowiem głosowanie na ludzi pałujących legalnie demonstrujących rolników? Czymże jest wybór ludzi rozwalających sądownictwo, prokuraturę i system prawny? Czymże jest głosowanie na ludzi podnoszących podatki na najbardziej podstawowe produkty żywnościowe? Czymże jest odwoływanie jednocześnie, bez powodu, 50 ambasadorów, jeśli nie degradowaniem statusu Polski w świecie? Jak to się ma do wyboru przedstawicieli bredzących o prawie zabijania nienarodzonych jako prawie kobiet? Czymże jest wybór ludzi popierających tzw. zielony ład (czytaj czerwony ład), który nie ma nic wspólnego z rozumnym postępowaniem człowieka? Jak to się ma do wybierania ludzi, których podstawowym credo jest kłamstwo? Itd.

Przyznawanie się do wiary i zawarta w nim rozumność postępowania człowieka eliminuje opisane wyżej postępowanie? Co dzieje się głowach sporej części polskiego społeczeństwa, sądząc po zachowaniach? Jest albo objawem ciężkiego schorzenia psychicznego, albo udostępnianiem miejsca działalności diabła i to nie tego z ogonem i rogami. Nie sądzę bowiem, by Polacy mieli w głowach marmoladę zamiast mózgu. W obu przypadkach działania te prowadzą do ciężkich patologii, owocujących cierpieniami ludzi i to na masową skalę. Nie jest niczym odkrywczym przewidywanie tego, że gdy te cierpienia się pojawią, owi harcownicy diabła oskarżać będą Pana Boga za to co się dzieje. Podobnie zresztą jak pewien wysoko postawiony gość zapomniał już jak wetował ustawy reformujące sądownictwo, wywalał ministra obrony, gdy ten czyścił z ruskich agentów szeregi administracji, czy proponował budowę pomnika „grubej kreski”. Komisja do badania wpływów rosyjskich powinna była powstać na początku 8-letniej kadencji zjednoczonej prawicy, ale nie tylko ona. W ślad za nią powinny iść wyroki skazujące odpowiedzialnych i czyszczące polską scenę polityczną. Jeśli komuś się wydaje, że tego procesu unikniemy, bardzo się myli. Problem w tym, że pójdzie on drogą o wiele bardziej radykalną i bolesną niż się to komukolwiek dzisiaj wydaje.

Krystian Wojaczek

WALKA O PRAWDĘ

Dla postronnego obserwatora sceny politycznej w Polsce nie ulega najmniejszej wątpliwości, że obecne tarapaty naszej Ojczyzny zaczęły się od kłamstwa, z którym niejaki Tusk przyjechał z Brukseli ze swoją misją do Polski. Jego pierwsze wystąpienia, bazujące na odwracaniu znaczeń początkowo budziły niedowierzanie i zgrzyt. Okazało się jednak, że zaczęły one trafiać na podatny grunt. Brak reakcji ze strony bądź co bądź chrześcijańskiego społeczeństwa, w tym hierarchii Kościoła katolickiego, nie dlatego, żeby zajmować się polityką, ale dlatego, że są depozytariuszami nauki obejmującej dekalog a w nim 8 przykazanie, spowodował takie ugruntowanie owego kłamstwa, że przyczyniło się ono najpierw do uzyskania znaczącego poparcia społecznego, następnie przejęcia władzy a kolejno do podjęcia wynaturzonych i patologicznych działań. Milczące społeczeństwo już stało się ofiarą braku własnej reakcji na kłamstwo i radykalne łamanie 8 przykazania dekalogu. Oczywiście największą winę w tym zakresie ponoszą przywódcy prawicowi, którzy po to są delegowani przez wyborców, żeby dbać o tego typu sprawy. Nie będę tu wyliczał ich nazwisk. Uważam jednak, że po takim zaniedbaniu i doprowadzeniu do tak skandalicznych konsekwencji powinni natychmiast ustąpić z zajmowanych stanowisk i przekazać je osobom, które mogą wyprowadzić Polskę z sytuacji w jakiej się znalazła.

Krystian Wojaczek

BLUŹNIERSTWO I PROFANACJA KRZYŻA U PODSTAW „PODZIAŁU POLAKÓW”

            Ósma rocznica zamachu smoleńskiego jest okazją do tworzenia szumu wokół podziału jaki istnieje między Polakami i nawoływania do jedności. Dodać należy, że ów szum, tworzony nie tylko przez dziennikarzy, lecz niestety również przez niektórych duchownych, staje się szumem głębszego podziału niż, jakby mogło się wydawać, próbą jego niwelacji. Dzieje się tak dlatego, że ową jedność narodową próbuje się „spowodować” odrzucając dwa warunki konieczne do jej zaistnienia.

Pierwszym jest uświadomienie sobie skąd się wziął fenomen mesięcznic smoleńskich, na co zwraca uwagę redaktor Piotr Semka. Otóż został zapoczątkowany walką o krzyż, który usiłowano zabrać uczestnikom spotkań pod pałacem prezydenckim. Krzyż, który przeciwnicy spotkań, tzw. opozycja bezceremonialnie bezcześciła wieszając na nim pluszowego misia, czy puszki po piwie Lech. Wszystko jest udokumentowane przez redaktor Ewę Stankiewicz.  Koniecznym jest przypomnieć również działania władz kościelnych archidiecezji warszawskiej, „internujących” krzyż smoleński w kościele. Jak ważna była sprawa walki o krzyż w tamtych okolicznościach świadczy choćby założenie przez polonię w Paryżu (więc na obczyźnie) Stowarzyszenia Obrońców Krzyża, które włączyło się w jego obronę w Warszawie. To jest doświadczenie tzw. „katolickiej Polski”, która jedności nie doświadczy, nawet gdyby frekwencja uczestnictwa w nabożeństwach była wielokrotnie wyższa niż jest obecnie, ponieważ znakiem zjednoczenia ludzkości po grzechu jest Krzyż Chrystusa i Jego Zmartwychwstanie.

Po wtóre jedność danej społeczności może powstać na fundamencie prawdy. W tym wypadku prawdy o zamachu (to już właściwie nie ulega wątpliwości), ale też prawdy o patologii funkcjonowania państwa polskiego, która jest ukrywana na wszystkie możliwe sposoby, nie tylko przez ówcześnie rządzących, ale także przez ludzi, którzy z tamtego systemu pozostali w mechanizmach funkcjonowania państwa do dzisiaj. Wystarczy posłuchać co wygadują przesłuchiwani w poszczególnych aferach, żeby pozbyć się złudzeń co do ich szczerości i dobrej woli zjednoczenia w prawdzie.

Warto na koniec zapytać przywódców Kościoła katolickiego w Polsce co robią, oprócz pustej gadaniny o braku jedności Polaków, w celu jej przybliżenia. Wygląda na to, że są równie podzieleni co społeczeństwo.

Krystian Wojaczek